profilki

sobota, 19 września 2020

A jeśli komu droga do nieba otwarta, to tym którzy giną za Ojczyznę... Wspomnienie o Stanisławie Maciągu.

 W pożółkłej ze starości kronice Szkoły Powszechnej w Bychawie znaleźć możemy wpis następującej treści: Kronika nie została ukończona za rok 1939/39, gdyż kierownik Stanisław Maciąg został w sierpniu powołany do KOP-u jako oficer rezerwy. Z wojny nie powrócił. Zginął w okolicach Sarn w 1939 r.” .  Słowa te skreśliła żona kierownika Aniela Maciągowa. Oficjalnej wiadomości o śmierci męża nigdy nie otrzymała. Podczas okupacji uczestniczyła w tajnym nauczaniu młodzieży, do końca mając nadzieję że jej mąż jakimś cudem ocalał i powróci do domu.   

 
Stanisław Maciąg urodził się 27 lipca 1907 r. w Kiełczewicach Górnych gm. Piotrowice z ojca Pawła i matki Agnieszki z Rymarzów, jako syn, dość zamożnego, jak na ówczesne czasy, rolnika i jednocześnie właściciela kuźni. Chłopiec wykazywał duże zdolności, więc rodzice kierując się podpowiedziami nauczycieli, posłali go po ukończeniu wiejskiej szkoły do gimnazjum w Lublinie. Następnie kontynuował naukę w Seminarium Nauczycielskim Męskim im. Słowackiego w Lublinie, gdzie zdał maturę w 1928 r. Pracę zawodową rozpoczął w szkołach wiejskich Lubelszczyzny, w Piotrkowie, potem był nauczycielem w Chmielu, w tych placówkach szkolnych pełnił funkcję kierownika. Pierwszego września 1936 r. objął funkcję kierownika Szkoły Powszechnej w Bychawie. Pracując w naszym mieście Stanisław Maciąg dał się poznać jako pasjonat pracy z młodzieżą, której poświęcał wiele czasu poza szkołą, organizując wycieczki rowerowe, biwaki harcerskie. Niezwykle aktywny w środowiskach pracy i zamieszkania – w miejscowej straży pożarnej, która przy współpracy nauczycielstwa świętowała kolejne rocznice odzyskania niepodległości i święta państwowe.

W sierpniu 1939 r. Stanisław Maciąg otrzymał kartę powołania do wojska. Niezwłocznie udał się na punkt zborny w Sarnach, nad rzeką Słucz na terenie dzisiejszej Ukrainy, aby dołączyć do Korpusu Ochrony Pogranicza. Korpus Ochrony Pogranicza powołano do służby 27 września 1924r., w celu zapewnienia bezpieczeństwa pasa granicznego na wschodzie kraju. Decyzja o powołaniu formacji, podyktowana była nasilającymi się w tamtym czasie akcjami sabotażowymi i rabunkowymi bolszewików. Linia obronna stanowiła długość ponad 1442 km. Do zadań pograniczników należało również zachowanie jak najlepszych stosunków z miejscową ludnością. KOP czynnie uczestniczył w budowie infrastruktury drogowej, szkół, itp. W żołnierskich stołówkach ubogie dzieci mogły najeść się do syta, a także liczyć na opiekę lekarską i podarunki w postaci odzieży.

17 września 1939r., kiedy na Polskę zwaliła się armia Stalina, na jej drodze stanęli właśnie żołnierzy KOP. Większość wysiłków militarnych skupiona była oczywiście na agresji niemieckiej i oddziały kresowe były całkowicie zaskoczone rozwojem wypadków. W porównaniu z siłami napastnika sowieckiego, można powiedzieć, że stawiła im czoło zaledwie garstka obrońców. Część pododdziałów opuściła wschodnie rubieże RP i wzmocniła inne odcinki jeszcze przed agresją sowiecką. W taki sposób znalazł się w jednym ze schronów w rejonie Wizny, słynny dowódca z 1939r., kapitan Raginis. Żołnierze KOP zasilili również schrony w Osowcu i Mikołowie. Mimo przytłaczającej przewagi wroga, Polacy dzielnie stawili opór na wielu odcinkach frontu.Rejon umocniony „Sarny” , gdzie walczył Stanisław Maciąg, bohatersko odpierał ataki Sowietów od 17 do 20 września. Ppor. artylerii Maciąg został skierowany jako obserwator ,,wysunięty” dowódcy plutonu artylerii piechoty. Zajął więc samotne stanowisko po drugiej stronie rzeki Słucz, co było zadaniem niezwykle niebezpiecznym, przy tym wymagającym dużej wiedzy wojskowej, tj. umiejętności oznakowania w terenie miejsc dla celów ataku naszej artylerii, której udawało się w pierwszej fazie ostrzeliwać i zawracać sunące na nasze pozycje czołgi przeciwnika. Prawdziwe piekło rozpętało się gęstą od mgły nocą, gdy ruszył na polskich obrońców atak sowieckich czołgów, haubic i artylerii polowej. Jeszcze przez cały dzień ogniem ze schronów nasi powstrzymują ten atak. Nocą grozy sytuacji dopełnia fakt podpalania łatwopalnych materiałów wykorzystanych przez Sowietów do zadymienia terenu – papy, smoły, papieru. Polscy żołnierze walczą w maskach przeciwgazowych, które niewiele chronią, gdyż saperzy sowieccy podkładają w otwory strzelnicze trotyl. Po trzech dniach heroicznej walki, sytuacja naszych obrońców jest tragiczna. Kończy się amunicja, przewaga wroga jest miażdżąca, pomimo to nadal trwają na posterunkach. Przed godziną szóstą, Sowieci opanowali część Tynnego. Szybkie postępy w przeprawie przez rzekę blokowała załoga schronu. Po kilku strzałach z działa 76mm, załoga dalej odgryzała się ogniem. Dopiero strzały z kalibru 152mm ochłodziły zapał obrońców. Załoga jednak nadal trwała, a jej los przypieczętowali saperzy, którzy wysadzili schron ładunkami wybuchowymi. Obiekt „Piorun” przestał istnieć. „Pięść” również uległ. Por. Maciąg poddał „Piekło”, kiedy Sowieci przymierzali się do podłożenia ładunków wybuchowych. Po poddaniu schronu został zamordowany przez Sowietów, jego ciała nigdy nie odnaleziono.

Trzydniowa walka 4 kompanii Baonu Fortecznego KOP „Sarny” spowodowała straty po stronie agresora, zdecydowanie opóźniła marsz sił sowieckich ku radosnemu spotkaniu z Wehrmachtem, a przede wszystkim umożliwiła wyjście z oskrzydlenia zasadniczym siłom Pułku KOP Sarny”, które połączyły się ze Zgrupowaniem KOP gen. Orlik-Rückemanna. Jednak straty kompanii fortecznej szacowane w literaturze sięgnęły w zabitych, zamordowanych i zaginionych 569 ludzi, w tym 10 oficerów.

Dzisiaj spośród kilkuset poległych i zamordowanych żołnierzy znamy ciągle niewiele nazwisk. Jest ich jednak więcej niż znaliśmy dziesięć lat temu. Są wśród nich dowódcy plutonów: ppor. rez. Daca (II/4), ppor. rez. Jan Bołbott (III/4), ppor. rez. Władysław Maksim (IV/4) i ppor. rez. Stanisław Maciąg, obserwator artyleryjski, podoficerowie i szeregowi: kpr. Przywara z Księżomierza, kpr. Jakub Gałęzowski z Wilkołaza, Adam Budek, Kpr. Adam Knieja, plut. Andrzej Kondracki z Kiełczewic, plut. Kot z okolic Lublina, Franciszek Grela, Stanisław Oleszko, Edward Zyśko z Wilkołaza I, Paweł Wnuczek z Wilkołaza II, Wacław Śliwka z Wilkołaza II, kpr. Mieczysław Kalicki, Stanisław Skolimowski z Marianówki, Franciszek Śliwka, Józef Zdybel, Jan Chmiel, Antoni Maciąg, Jan Dolemba, Jędrasik, str. Aleksander Fedder, NN rocznik 1904 PKU Lublin.

Wspomnienie o Stanisławie Maciągu w TVP VOD

Było... nie minęło, 08.01.2011 r. - "Cienie ze zniszczonych schronów"

Opis autora:

"Cienie Ze Zniszczonych Schronów

Jeszcze jedno nazwisko, jeszcze jeden życiorys wyrwane z mroków niepamięci. Od kilku lat próbujemy zrekonstruować losy grupy żołnierzy niezwykłych, którzy w momencie inwazji sowietów na Polskę 17 września 1939 roku podjęli z nimi walkę. Szczególnie twardo i do dosłownego końca trwali w swych schronach bojowych nad rzeką Słucz podkomendni pułkownika Nikodema Sulika z batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Sarny”. Złotymi zgłoskami historia powinna zapisać nazwiska i czyny oficerów i żołnierzy 4 kompanii. Jak na ironię z 600 walecznych znamy tylko nazwiska czterech.

W skali makro wygląda to tak połowa poległych i pomordowanych, druga połowa zaginionych bez wieści. W akcie pewnej desperacji zaczęliśmy wertować powojenne akta sądów, do których rodziny zwracały się o uznanie ojców i mężów za zmarłych. Tam odnaleźliśmy kilkanaście interesujących nas teczek. Między innymi porucznika Stanisława Maciąga oficera rezerwy a w cywilu znanego pedagoga dyrektora szkół w Bychawie. Rzuciliśmy wtedy w telewizyjną przestrzeń pytanie czy ktoś na temat porucznika wie więcej. Na drugi dzień po emisji zadzwonił telefon z zaproszeniem do Warszawy. Tam z ust dwóch starszych Pań usłyszeliśmy niezwykłą opowieść o niezwykłym człowieku zamordowanym strzałem w tył głowy przez sowieckiego komisarza tuż po pojmaniu w niewolę. Na stół wywędrował też rodzinny album pełen fotografii Stanisława Maciąga. Odzyskaliśmy dla wspólnej pamięci kolejny życiorys."

Link do filmu:

wtorek, 15 września 2020

Rajd Pamięci sierż. Juliana Bartoszka już coraz bliżej...

Stowarzyszenia Strażnicy Pamięci Ziemi Bychawskiej mają zaszczyt zaprosić na 
Rajd Pamięci sierż. Juliana Bartoszka 
25 października 2020 r.
Dlaczego Rajd Pamięci sierż. Juliana Bartoszka? 

Julian Bartoszek ur. 23.03.1915 w Olszowcu k/Bychawy, syn Jana i Katarzyny z Jakubiaków, sierżant, był dowódcą placówki AK w Olszowcu, potem członkiem oddziału „Spartanin”, gdzie początkowo pełnił funkcję zastępcy dowódcy. 
Prawdopodobnie w tym czasie nawiązał bliższy kontakt z por. Józefem Kukułą ps. „Kurek”, „Derwisz”, komendantem rejonu Bychawa (Rejon V – gminy Bełżyce, Bychawa, Chodel, Niedrzwica i Piotrowice. W Rejonie tym działał oddział partyzancki por. Hieronima Dekutowskiego ,,Zapory”). 
W okresie Akcji Burza brał udział w potyczkach z Niemcami w okolicach Bychawy, których efektem było wyzwolenie naszego miasta w dniu 22 lipca 1944 r. przez oddziały Armii Krajowej. 
Radość z wyzwolenia nie trwała długo. 25 lipca wkroczyły do Bychawy oddziały sowieckie, zaprowadzając u nas swoje rządy. Już 7 sierpnia 1944 r. zostało porwanych przez berlingowców 44 mężczyzn ze wsi Skrzynice, 22 z Krzczonowa, 12 z Bychawy (WAPL, AK–WiN, spis II, nr 124, k. ). Aresztowania i mordy dokonywane przez NKWD lub jednostki polskie (m.in. przez byłych partyzantów AL) skutecznie ostudziły w społeczeństwie polskim radość z wyzwolenia spod okupacji niemieckiej. 
Wobec realnego zagrożenia aresztowaniem, Julian Bartoszek, jak większość jego kolegów z konspiracji, znów musiał się ukrywać. W tym okresie chłopcy z bychawskiej konspiracji starali się nie zwracać na siebie uwagi nowej władzy, choć ta coraz usilniej poszukiwała członków AK z naszego terenu. Niektórzy, jak por. Józef Kukuła, którego NKWD szukało już w sierpniu, musieli uciekać, i w nowym miejscu, pod zmienionym nazwiskiem, próbować zaczynać życie od nowa. Julian Bartoszek został w okolicach Bychawy. 
W październiku dotarła do niego wiadomość, że NKWD aresztowało jego dowódcę z okresu konspiracji, por. Józefa Kukułę, którego ciężko pobitego, zamknięto w bychawskim areszcie. Sierżant Bartoszek postanowił go ratować. 
O dalszym rozwoju wypadków dowiadujemy się ze wspomnień Konstantego Roztworowskiego ps. ”Dziryt”, żołnierza zwiadu konnego odziału partyzanckiego „Spartanin”: 

„Aresztowano ponadto porucznika Józka Kukułę. Nieopatrznie udał się do Gałęzowa, aby odwiedzić swoją żonę i córeczkę. Przebywał tam nawet dwa dni. Drugiego dnia wieczorem NKWD otoczyło dwór i wyłuskało Józka. Z miejsca w obecności żony strasznie go pobito. Zamknięto go w nowo przerobionym więzieniu w Bychawie. Siedział tam trzy dni. W nocy sierżant Bartoszek z kilkoma AK-owcami próbowali odbić Józka. Wywiązała się bitwa. Sierżant został ranny, jego koledzy uciekli. Rannego bestialsko dobił enkawudzista. Sierżant Bartoszek był początkowo w oddziale „Spartanina” zastępcą dowódcy. Opowiadali mi chłopcy, że był to wielki patriota i bardzo odważny partyzant, syn rolnika z jednej z podbychawskich wsi.” 

Rajd im. sierżanta Juliana Bartoszka ma być hołdem dla wszystkich członków konspiracji, którzy tak jak on, po pięciu latach walki z Niemcami, zamiast cieszyć się życiem w wyzwolonym kraju, byli aresztowani, wtrącani do więzień, wywożeni do łagrów, mordowani i chowani w bezimiennych mogiłach.

UWAGA!!!
Warunkiem uczestnictwa w rajdzie pieszym jest zapoznanie się z Regulaminem rajdu, wypełnienie Deklaracji uczestnika rajdu, podpisanie Zgody na przetwarzanie danych osobowych (RODO), w przypadku uczestników poniżej 18 roku życia podpisanie przez opiekunów prawnych Zgody na udział osoby niepełnoletnieji oraz obowiązkowe podporządkowanie się decyzjom Organizatora.

Dokumenty do pobrania: