profilki

piątek, 11 listopada 2022

III Rajd Pamięci sierż. Juliana Bartoszka już za nami

    Na trzecią edycję Rajdu zameldowało się ponad 60 osób z różnych stron Polski, m. in. z Warszawy, Łodzi, Suśca, Lublina, Woli Gułowskiej, Skrzyńca, Wierzchowisk Górnych, Stasina, Siewalki, Wisznic, Piłatki, Świdnika, Kowerska, Zaraszowa, Leśniczówki i Bychawy.

    Po raz kolejny na trasę rajdu wyruszyły drużyny harcerskie - 40 Drużyna Harcerskiej "Tropiciele" z pwd. Agnieszką Kamińską oraz 10 Drużyna Harcerska "Traperski Krąg" im. Jana Leonowicza, ps. "Burta" z Suśca ze Stowarzyszenia Harcerstwa Polskiego "Harcerska Brać" należącego do Federacji Harcerskiej Zarzewie z hm. Anną Rojek. Byli z nami także przedstawiciele Stowarzyszenia Zwykłego Marsz Szlakiem Józefa Franczaka ps. "Laluś", Grupy Rekonstrukcji Historycznej im. cc. mjr "Zapory" z Bełżyc, Patriotycznej Piłatki, Świdnickich Patriotów, Stowarzyszenia LGH im. Żołnierzy Wyklętych Lubelszczyzny, Narodowej Bychawy. Cieszy nas także coraz większe zainteresowanie bychawskiej społeczności.

    Rajd miał początek na ruinach pałacu Pileckich, Bartłomiej Chyża przybliżył nam sylwetkę patrona Rajdu i historię związaną z tamtymi tragicznymi wydarzeniami. Mijając malowniczy bychawski zalew, oraz rezerwat roślinności stepowej "Podzamcze", dotarliśmy do bychawskiego cmentarza, gdzie oddaliśmy cześć sierż. Julianowi Bartoszkowi, składając znicze i kwiaty. Standardowa trasa rajdu była bardzo utrudniona po całonocnych opadach, więc zdecydowaliśmy przejść prostszą trasą, przez Wandzin do Woli Dużej gdzie czekał na nas odpoczynek w Remizie OSP. Dalsza trasa prowadziła ze Skawinka obok lasu Romanowskiego (gdzie bardzo wszystkim smakowały maliny) do Kapliczki Powstańców Styczniowych w Kolonii Kosarzew Dolny, gdzie zapaliliśmy znicze upamiętniając potyczkę z Kozakami w 1863 r. Przez las dotarliśmy do kapliczki przy wjeździe do Zaraszowa, miejscu prawdopodobnej śmierci naszego bohatera. Odczytany został Apel Pamięci - hołd oddany obrońcom naszej Ojczyzny i ofiarom pacyfikacji Zaraszowa i Kolonii Zaraszów. Zostały zapalone znicze i złożone wieńce. Dziękujemy za obecność Pani sołtys Joannie Baran. W Alei Kasztanowej w Zaraszowie, na uczestników czekała kiełbaska z ogniska. Rozlosowane zostały nagrody ufundowane przez Gminę Bychawa, Instytut Pamięci Narodowej, oddział w Lublinie, a także przez sołectwo Zaraszów. W tym roku, żaden uczestnik rajdu nie wrócił do domu bez nagrody.

    Szczególnie podziękowania należą się współorganizatorom wydarzenia, Gminie Bychawa z p. burmistrzem Januszem Urbanem, za okazane wsparcie i Patronat Honorowy, Instytutowi Pamięci Narodowej o. Lublin za objęcie wydarzenia Patronatem Honorowym oraz Bychawskiemu Centrum Kultury z p. dyr. Piotrem Gębą. Naszym partnerom, Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Bychawie z prezesem Adamem Bartoszkiem, F.H.U. TIK-TAK - p. Andrzejowi Krzysztoniowi, Salonikowi Kosmetycznemu "Kącik Urody" - p. Edycie Królikowskiej, Druhom z Ochotniczej Straży Pożarnej Woli Dużej - p. Łukaszowi Korbie, Druhom z Ochotniczej Straży Pożarnej w Zaraszowie - p. Michałowi Baranowi, Pawłowi Baranowi - Aries Web Design, za zdjęcia z drona na całej długości Rajdu, portalowi  zaraszow.pl za relację z wydarzenia, pani Teodozji Matysek, która po raz kolejny dołączyła do naszego Rajdu, ubarwiając go swoimi opowieściami, członkom Stowarzyszenia Strażnicy Pamięci Ziemi Bychawskiej, funkcjonariuszom Policji z posterunku w Bychawie za zapewnienie bezpieczeństwa. Rajd nie odbył by się bez ludzi dobrej woli, bezinteresownie niosącym pomoc, podziękowania dla Zbigniewa Królikowskiego, Moniki Kochańskiej, całej rodziny Państwa Dziadoszów, Romana Rzeczyckiego, Tadeusz Całka oraz wszystkim tym, którzy dobrym sercem wsparli nasze działania, organizację i przygotowania.

    Wszyscy uczestnicy Rajdu podkreślali piękno bychawskich okolic, niesamowitą atmosferę, wspaniałą lekcję historii i patriotyzmu. Wszystko to owocuje tym, że z roku na rok przyjeżdża do nas coraz więcej rajdowiczów.

    Z niecierpliwością czekamy na kolejne edycje Rajdu Pamięci sierż. Juliana Bartoszka. Serdecznie wszystkim dziękujemy.

    Do zobaczenia znów na partyzanckich ścieżkach...


























czwartek, 7 kwietnia 2022

78. rocznica bitwy pod Pawlinem.

Dziś przypada 78. rocznica bitwy pod Pawlinem. 

W przygotowaniach do operacji "Most I", ofiarę poniosło 32 żołnierzy oddziału porucznika Wojciecha Rokickiego, ps. „Nerwa”. Zostali oni pochowaniu w zbiorowej mogile na cmentarzu w Babinie.


W swojej publikacji, te dramatyczne wydarzenia opisuje Ireneusz Caban:
"W maju oddział partyzancki „Nerwy” liczył ok. 70 ludzi. W tym też okresie, po utworzeniu zgrupowania Oddziałów Partyzanckich 8 pp leg. (OP 8), został podporządkowany jego dowódcy kpt. Konradowi Schmedingowi („Konrad”, „Młot”) jako II pluton zgrupowania (kryptonim: „II/OP 8”). Terenem operacji oddziału były głównie zachodnie i południowe obszary ówczesnego powiatu lubelskiego. Początkowo najczęściej były to okolice Bychawy, później — rejon Krzczonowa.
W drugiej połowie marca na polecenie Komendy Okręgu II pluton OP 8 pod dowództwem „Nerwy” został skierowany w rejon Bełżyc, gdzie wraz z innymi oddziałami partyzanckimi Inspektoratu Rejonowego „Lublin” miał ochraniać pierwszą w (kraju operację lądowania samolotu alianckiego, przeprowadzoną pod kryptonimem „Most”. Operacja ta, planowana początkowo na ostatnie dni marca, ze względu na złe warunki atmosferyczne kilkakrotnie odraczana, została ostatecznie pomyślnie zrealizowana w nocy z 15 na 16 kwietnia 1944 roku.
Oddziały wyznaczone do operacji otrzymały zakaz dowolnej dyslokacji i dokonywania akcji na przydzielonym terenie i pozostawały w ustawicznej dyspozycji kierownika całego przedsięwzięcia, szefa lotnictwa Okręgu kpt. Janusza Mościckiego („Jacek”, „Bocian”). 
Przeciągające się w czasie oczekiwanie, odraczanie kolejnych terminów i swego rodzaju bezczynność nie pozostawały bez wpływu na stan koncentracji psychicznej ludzi z oddziałów. Z drugiej strony pozostawanie oddziałów przez dłuższy czas na stosunkowo niedużym obszarze nie uszło też uwagi
okupanta.
Przed świętami wielkanocnymi (5 kwietnia) oddział zakwaterował we wsi Pawlin koło Bełżyc. Miejsce postoju miało mieć charakter tymczasowy, na okres świąt, gdyż wieś znajdowała się na terenie nie zalesionym i dostępnym dla nieprzyjaciela. Partyzanci zakwaterowali w czterech zagrodach. Stan oddziału wynosił wówczas 45—50 ludzi. Najprawdopodobniej na skutek doniesienia konfidenta w dniu 7 kwietnia (Wielki Piątek) Niemcy skierowali w rejon Pawlina zmotoryzowany szwadron konnej SS-policji, otaczając niespodziewanie partyzantów, a następnie podjęli natarcie, wspierane ogniem ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy. 
Od pocisków zajęły się zabudowania, w których bronili się partyzanci. W tej sytuacji próby przebicia się przez okrążenie małymi grupkami okazały się mało skuteczne. Po dłuższej walce udało się to tylko 13—14 partyzantom, w tym 7 rannym (w większości ocalała 1 drużyna kpr. pchor. J. Czernego, natomiast z 3-ej przy życiu pozostał tylko jeden partyzant).
W nierównej walce w Pawlinie i na przylegających do wsi polach poległo 32 partyzantów oraz 1 osoba cywilna. Oddział utracił sporo broni i sprzętu, m. in. lekki karabin maszynowy, 3 pistolety maszynowe i 31 karabinów, a ponadto konie i tabor."


Wspomnienia Jana Busiewicza ps. Basza, żołnierza oddziału Nerwy:
"Pierwszemu lądowaniu samolotu na ziemiach polskich nadano kryptonim MOST I, a na miejsce lądowania wybrano pola Wojcieszyna i Matczyna (woj. Lubelskie) leżące zaledwie czterech kilometrów na zachód od niemieckiego lotniska w Radawcu. Lądowisku nadano kryptonim Bąk.
(...) Do osłony akcji MOST I wyznaczono oddziały partyzanckie Wojciecha Rokickiego ps. Nerwa, Stanisława Łukasika ps. Ryś i Aleksandra Sarkisowa ps. Szaruga, część oddziału łączności radiowej Pająka oraz miejscowe placówki AK (najliczniejsza z Babina), łącznie ok. 250 ludzi. Wczesną wiosną 1944 r. wspomniane oddziały kwaterowały w pobliżu lądowiska Bąk. Nie wolno było im się zbytnio oddalać, gdyż niebawem mogło dojść do przylotu samolotu. Tego roku wiosna była opóźniona i lądowanie odroczono ze względu na podmokły teren. 
Odział Nerwy kwaterował w dniu 05.04.1944 r. we wsi Pawlin, około dwóch kilometrów na południowy wschód od lądowiska. Odział Szarugi stał we wsi Zosin, a Rysia w pobliżu Bełżyc.
Nerwa otrzymał wiadomość, że przed Świętami Wielkanocnymi samolot na pewno nie nadleci i w dniu 6 kwietnia. zwolnił kilku swoich chłopców do domu w celu przywiezienia święconki. Byli to przeważnie dowódcy drużyn. W ten sposób jego odział został nieco osłabiony. 
Nazajutrz, tj. 07.04, w Wielki Piątek wieś wczesnym rankiem została otoczona przez Niemców, prawdopodobnie na skutek denuncjacji. Podjęto nierówną walkę, trwającą od godziny 10.00 do 16.00. Przeciw przeważającym liczebnością i zbrojnie Niemcom, walczyło ok. 60 słabo uzbrojonych partyzantów.
Niemcy wyposażeni byli w broń automatyczną, granatniki oraz uzbrojony samolot. Teren był otwarty i nie było gdzie się ukryć. W walce poległo 32 partyzantów i dwoje cywilów. Siedmiu rannych zabrała z sobą wycofująca się pierwsza drużyna, której udało się przebić przez pierścień obławy. Tak
więc odział Nerwy poniósł ofiarę awansem za lądowanie samolotu alianckiego, do czego doszło w 8 dni później. 
Straty niemieckie nie są znane. Oficjalny raport niemieckiej żandarmerii podał 5-ciu zabitych i 16-stu rannych. Wszystkim jednak wiadomo, że Niemcy zaniżali swoje straty." 


Wspomnienia Czesława Linkowskiego, żołnierza oddziału "Spartanina" i "Nerwy"
"Oddziały Lotne dostały rozkaz, że mają w okolicy kwaterować. (...) to musiał być taki rozkaz, bo przecież Nerwa nigdy nie był dłużej jak jeden raz w jednym miejscu. Jedna noc i dalej jechał. A tym razem musiał koło Babina, konkretnie w Pawlinie, musiał siedzieć parę dni, bo ciągle - a to jeszcze pogoda nie taka, a to jeszcze odwołali, i musiał z tymi swoimi ludźmi tam być. I to już są moje w tej chwili takie domysły, i to prawdopodobnie było przyczyną, dla której Niemcy zrobili tam obławę. Cały batalion wojska tam wtedy był, a Nerwa miał wtedy sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu ludzi. I bitwa trwała chyba prawie cały dzień. Zginęło wtedy trzydziestu czterech żołnierzy Nerwy. Także bardzo paskudnie to wszystko wyszło. I nawet do tego stopnia, że wytoczyli Nerwie dochodzenie służbowe w Służbie Okręgu, że nie dopełnił obowiązku pilnowania. Ale jak się później okazało, on dostał rozkaz tam stać ponieważ tam była akcja "Most", ta akcja się nazywała "Most 1". To już wtedy nic mu nie zrobili, no bo zanosiło się na to, że go zdegradują albo co, bo trzydziestu paru ludzi stracić przecież.... To tylko dali mu ostrzeżenie i powiedzieli, że nie dość wystarczająco zabezpieczył się przed Niemcami, ale to jest również wina przede wszystkim samej organizacji tego zrzutu. A zrzut rzeczywiście był, ale dopiero... tak jak ta bitwa była chyba siódmego kwietnia, w Wielki Piątek, to lądowanie było czternastego albo piętnastego - tydzień po tym. No, ale udało się to lądowanie i wszystko było dobrze, ale trzydziestu paru ludzi zginęło."

Pod Pawliniem śmierć poniósł bychawiak, zwiadowca Krzysztof Kula ps. "Krawiec", który faktycznie szył mundury dla oddziału "Nerwy".

Zwiadowca Krzysztof Kula z meldunkiem

Cześć i Chwała Bohaterom !!!

W boju polegli: 
Podchorążowie:
  - Józef Sobieszczański "Sęk", 
  - Tadusz Turżański "Barnaba", 
  - Stefan Latomski "Nemrod",
  - Władysław Nowacki "Tur" 
Szeregowi: 
  - Władysław Banaszek "Wróbel", 
  - Jan Bogut "Góral", 
  - Zygmunt Górniak "Zyga", 
  - Czesław Grysz "Rak", 
  - Eugeniusz Kluza "Giewont", 
  - Krzysztof Kula "Krawiec", 
  - Tadeusz Łuniewicz "Śnieg", 
  - Bolesław Paluch "Szumny", 
  - Aleksander Pawełek "Sowa", 
  - Stanisław Rysak "Kmita", 
  - Władysław Skrzypczak "Wiatr",
  - Marian Wolski "Smyk", 
  - Aleksander Bartoszek "Burza", 
  - Zdzisław Czerwiński "Smutny",
  - Marian Gralewski "Pokorny", 
  - Mieczysław Kasperek "Cygan", 
  - Stanisław  Kłoss "Krak", 
  - Henryk Mroczek "Klops", 
  - Tadeusz Paryzek "Zrąb", 
  - Mieczysław Paluch "Wesoły", 
  - Henryk Rułka "Cichy", 
  - Józef Susz "Groźny", 
  - Marian Sztejman "Maur", 
  - Iwan Wasilewicz "Iwan". 
Osoby o nazwiskach nieznanych: 
 - NN "Biały", 
 - NN "Lwowiak", 
 - NN "Orzeł", 
 - NN "Sten".


Żródła:

środa, 2 lutego 2022

78. rocznica pacyfikacji Borowa i okoliczntc

W dniu 02 lutego 2021 r., przedstawiciele Stowarzyszeń Strażnicy Pamięci Ziemi Bychawskiej i Narodowej Bychawy oddali hołd pomordowanym mieszkańcom Borowa i okolicznych wsi.
 


    Jest dzień 2 lutego 1944 roku, panuje siarczysty mróz, a mieszkańcy wsi Borów zbierają się w lokalnym kościele z okazji Święta Matki Boskiej Gromnicznej. Mszę, którą odprawiał ksiądz Stanisław Skulimowski przerywa niespodziewany krzyk „Idą Niemcy. Każdy, kto może chodzić – niech ucieka! 

    Z relacji wielu świadków wynika, że po ostrzeżeniu, jakie nastąpiło podczas porannego nabożeństwa natychmiast wybuchła panika. Ludzie uciekali w popłochu, próbując ratować swoich bliskich i dobytek, jaki pozostał w domach. Słychać było pierwsze strzały i wybuchy. Ci, którzy nie zdążyli uciec zostali rozstrzelani, a ich ciała podpalone na dziedzińcu. W tym ciało księdza Stanisława Skulimowskiego.

    Część ludzi znalazła schronienie nad rzeką Sanna, koczując w jej osuwiskach i zaroślach. Ocalali mogli jedynie z daleka obserwować, jak Niemcy dokonują potwornego mordu na ich bliskich i sąsiadach. Słyszeli krzyk ofiar, ryk płonącego bydła i wystrzały z karabinów maszynowych. Sparaliżowani strachem ludzie przez kilka dni nie wychodzili z kryjówek, aż w końcu nastała cisza. Pogorzeliska i spalone ciała przykryła gruba warstwa śniegu. Niemcy spalili 280 gospodarstw.  
Na cmentarzu parafialnym w Borowie, w zbiorowej mogile, złożonych zostało 806 ofiar. Liczba zamordowanych w pacyfikacji Borowa i okolicznych wsi sięga 1300 osób.

    Jak podają liczne źródła była to największa pacyfikacja, jaka miała miejsce na polskiej ziemi. Rozpoczęła się od ostrzału artyleryjskiego, następnie do wsi wkroczyły całe oddziały niemieckie dysponujące bronią dużego kalibru, wozami pancernymi oraz samolotami zabijając przy tym mieszkańców wsi Borowa, Szczecyna, Wólki Szczeckiej, Łążka Zaklikowskiego i Chwałowskiego oraz Karasiówki. Jak informuje IPN w Lublinie, do oddziałów niemieckich SS, Wermachtu oraz żandarmerii, dołączyli Rosjanie i Ukraińcy.

Więcej o największej i najkrwawszej pacyfikacji na polskiej ziemi w której niemieckie oddziały wymordowały około 1200 osób, w tym około 300 można poczytać >> tutaj <<










Filmy o pacyfikacji Borowa i relacje świadków zamieszczone w sieci:





Tekst: za Rynek lubelski



czwartek, 28 października 2021

II Rajd sierż. Juliana Bartoszka już za nami ...

W dniu 24 października 2021 r., środowiska narodowe dosyć licznie stawiły się aby oddać cześć sierżantowi Bartoszkowi jak i całemu podziemiu walczącemu o wolną Polskę.

   Druga edycja Rajdu była dla nas sporym wyzwaniem. Wzięło w nim udział ponad pięćdziesiąt osób z różnych stron Polski, m. in. z Warszawy, Łodzi, Szczebrzeszyna, Tomaszowa Lubelskiego, Suśca, Wojciechowa, Lublina, Zamościa, Wisznic, Chodla, Starych Bud, Bród Dużych, Miłocina, Kowerska, Rudki Kozłowieckiej, Piłatki, Bełżyc, Budzisk, Zaraszowa i oczywiście z Bychawy. 

Podziękowania należą się przede wszystkim tak licznie przybyłym uczestnikom Rajdu, szczególnie tym najmłodszym: harcerzom z 40 drużyny harcerskiej Tropiciele z pwd. Agnieszką Kamińską, harcerzom z Hufca ZHP Tomaszów Lubelski z hm. Anną Rojek, harcerzom z Harcerskiej Organizacji Wychowowaczo - Patriotycznej 7 ŚDH "Wataha" im. cc mjr Hieronima Dekutowskiego "Zapory" w Wojciechowie z hm. Andrzejem Morozem. Przedstawicielom GRH im. cc. mjr "Zapory" z Bełżyc, Stowarzyszeniu Patriotyczny Szczebrzeszyn, Stowarzyszeniu Narodowa Bychawa, mieszkańcom Zaraszowa oraz wszystkim innym uczestnikom środowisk patriotycznych z różnych stron Polski.

   Rajd rozpoczął się na ruinach pałacu Pileckich, gdzie Bartłomiej Chyża przybliżył nam sylwetkę patrona Rajdu i historię związaną z tamtymi tragicznymi wydarzeniami. Swoją obecnością zaszczyciła nas Pani wiceburmistrz Magdalena Kostruba, która w kilku słowach powitała uczestników i podziękowała za tak liczne przybycie.


Ruszyliśmy, mijając malowniczy bychawski zalew, przez rezerwat roślinności stepowej "Podzamcze", do miejsca pochówku sierż. Juliana Bartoszka na bychawskim cmentarzu. Dalej, doliną Kosarzewki dotarliśmy do Woli Dużej, gdzie nasi wędrowcy mogli chwilkę odpocząć przed dalszą drogą. 


Przez Skawinek, mijając las romanowski doszliśmy do kapliczki Powstańców Styczniowych w Kolonii Kosarzew Dolny. Ruszając w dalszą drogę, przeszliśmy przez las i dotarliśmy do kapliczki przy wjeździe do Zaraszowa, miejscu prawdopodobnej śmierci naszego bohatera. Odczytany został Apel Pamięci - hołd oddany obrońcom naszej Ojczyzny i ofiarom pacyfikacji Zaraszowa i Kolonii Zaraszów. Zostały zapalone znicze i złożone wieńce. 



Rajd zakończył się w Alei Kasztanowej w Zaraszowie, gdzie na uczestników czekał ciepły posiłek i kiełbaska z ogniska. Pani Teodozja Matysek opowiedziała nam o historii potyczki powstańców styczniowych i przybliżyła okoliczności powstania kapliczki i figur Świętych w Kolonii Kosarzew Dolny. Rozlosowane zostały nagrody ufundowane przez Gminę Bychawa i Instytut Pamięci Narodowej, oddział w Lublinie. Można było poszerzyć swoją wiedzę, zapoznając się z wystawą o Żołnierzach Wyklętych przygotowaną przez lubelski oddział IPN.




Szczególne podziękowania chcielibyśmy złożyć współorganizatorom wydarzenia, Gminie Bychawa z p. burmistrzem Januszem Urbanem i p. wiceburmistrz Magdaleną Kostrubą, za okazane wsparcie i Patronat Honorowy, Instytutowi Pamięci Narodowej o. Lublin za objęcie wydarzenia Patronatem Honorowym.
Naszym partnerom: Bychawskiemu Centrum Kultury z p. dyr. Piotrem Gębą oraz pracownikom, F.U.H.P. „RZiS”  - p. Romanowi Rusinkowi, Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Bychawie z prezesem Adamem Bartoszkiem, GLOBAL Ubezpieczenia - p. Krzysztofowi Szafrankowi, F.H.U. TIK-TAK - p. Andrzejowi Krzysztoniowi, Salonikowi Kosmetycznemu "Kącik Urody" - p. Edycie Królikowskiej, Druhom z Ochotniczej Straży Pożarnej Woli Dużej - p. Łukaszowi Korbie, Druhom z Ochotniczej Straży Pożarnej w Zaraszowie - p. Jackowi Łysiowi i p. Michałowi Baranowi, portalowi zaraszow.pl za relację z wydarzenia. Zespołowi Szkół im. ks. A. Kwiatkowskiego w Bychawie i p. dyr. Pawłowi Dudkowi, p. Teodozji Matysek za wsparcie merytoryczne, członkom Stowarzyszenia Strażnicy Pamięci Ziemi Bychawskiej, funkcjonariuszom Policji z posterunku w Bychawie za zapewnienie bezpieczeństwa oraz wszystkim tym, którzy dobrym sercem wsparli nasze działania, organizację i przygotowanie Rajdu. 

Przebyte prawie 12 kilometrów w świetnej atmosferze i z niesamowitymi ludźmi, wspaniała lekcja historii, promocja przepięknych okolic gminy Bychawa. 

Zadowolenie uczestników Rajdu i deklaracja przybycia za rok, to największa nagroda za pracę włożoną w przygotowanie imprezy. Bardzo wszystkim dziękujemy.

Do zobaczenia znów na partyzanckich ścieżkach ...

Film z rajdu na stronie YouTube stowarzyszenia:



Fotorelacja z rajdu na facebooku stowarzyszenia: II Rajd sierż. Juliana Bartoszka