profilki

piątek, 21 lutego 2020

List do czasopisma Szkoła Polska.

Ponad sto lat temu, nauczycielka z Bychawy napisała list do czasopisma Szkoła Polska, zdając relację z działalności szkoły w naszym mieście.
Kazimiera Pieńczykowska, bo tak się nazywała, była krewną księdza proboszcza, i jeszcze za czasów cara, w tajemnicy, uczyła na plebanii bychawskie dzieci zakazanych przedmiotów, tj. języka polskiego i historii Polski.
To właśnie w jej prowizorycznej szkole dzieci otrzymywały pierwsze lekcje patriotyzmu, tu mogły poznawać przeszłość swojego kraju, który zaborcy chcieli wymazać z map i pamięci ludzkiej. Szkoła na plebanii funkcjonowała w latach 1914-1915.
Gdy rosjanie zostali wyparci, nadeszła okupacja austriacka, o tyle lżejsza, że pozwolono utworzyć polską szkołę, gdzie nauka była w języku polskim, można było też uczyć historii Polski. Również w tej nowej, już bardziej polskiej szkole pani Kazimiera Pieńczykowska uczyła historii i języka polskiego, wpajając dzieciom poczucie patriotyzmu i miłość do ojczyzny.
A jeśli jesteście ciekawi co słychać w bychawskiej szkole sprzed ponad stu lat, zapraszam do lektury.

Nr. 8 „SZKOŁA POLSKA" Str. 17. 
KORESPONDENCYE 
BYCHAWA we wrześniu. 

Wybierałam się już od dłuższego czasu napisać parę słów o naszej Bychawskiej szkole. Przedstawia się ona nader okazale co do ilości dzieci: w zeszłym roku było ich 240 w zimie, a do 11-go czerwca dochodziło 110 dzieci! Niesłychana liczba w czerwcu. Jak u nas to nadzwyczajna, nawet w porównaniu z przeszłemi latami, gdyż dawniej już w kwietniu nie było ani jednego dziecka, ale chyba tylko zawdzięczając opieszałości rodziców, gdyż zeszłoroczna liczba pokazuje ile dzieci może jeszcze znaleźć czas na naukę, jeśli wywrze się specyalny nacisk na rodziców. O stosunku ich do szkoły chciałam właśnie nadmienić parę słów. 
Tu, między rodzicami, panowało ogólne przekonanie, "że cała ta nauka w szkole, to tylko zawracanie głowy, my nie uczyliśmy się i dobrze było, a teraz płać podatki i posyłaj dzieciaka z domu, kiedy robota w polu, zakołysać małego nie ma kto itd. itd." Szczególniej chodzi im o starsze dzieci, t.j. od 12-tu, 13-tu lat. Uważają, że jeśli taka dziewczynka lub chłopiec umie czytać i jako tako sklecić list do brata w wojsku albo w Ameryce, to dosyć. Już im więcej wiedzy nie trzeba. Takie zapatrywania właśnie tworzą młodzież bezmyślną i głupią. Nie pomagały żadne interwencye ani przekonania co do uczenia starszych. Dobrze jednak, że pod tą rubrykę nie wszystkich wciągnąć trzeba. Są wyjątki. W tym roku szczególniej daje się zauważyć wielki postęp w kierunku uznania potrzeby nauki. 
Pchają nam dzieciaki całą masą i już prawie li tylko ze szczerej chęci "przeucenia" dzieciaka, a nie pro antiquo modo. Jedna biedna wyrobnica ze dworu prosiła, aby pozwolić jej dziewczynce na zwłokę dwumiesięczną od przeznaczonego terminu rozpoczęcia lekcyi. Biedna kobieta zapewniała nas o swojej nędzy, i o tem że pomoc jej córki (12 lat), która jest już w służbie, jest niezbędną dla względnej gzystencyj. Zgodziliśmy się, ale pod warunkiem, że dziewczynka będzie musiała wypełnić to, czego nie nauczy się podczas swej nieobectości w szkole. Kobieta po chwili namysłu odrzekła: "a to niechta, odbiorę jq ze służby, niech jada dwa razy na dzień, ale niech się uczy, aby nie była taka ślepa, jak jej rodziec". 
To jest jeden przykład o którym wiemy, a ile to cichych dramatów odbywa się po chałupach i barakach folwarcznych, gdzie matka uszczupli w strawie i sobie, i mężowi, i młodszym dzieciom, aby dzieciaka chodzącego do szkoły "godnie" przybrać i kupić mu konieczne ksiażki. Jednem słowem idzie u nas na lepsze, lud garnie się do oświaty. Najlepiej odczuwamy to, patrząc jak dzieciaki po 7-ro, gnieżdżą się formalnie w ławce i salka średnich rozmiarów musi pomieścić od 70-ciu do 90-ciu dzieci. Broń Boże usunąć które z powodu braku miejsca: płacz ze strony matki i dziecka, prośby, czasem nawet lekkie impertynencye, i "dla świętego spokoju" ustępujemy, wprawdzie kosztem własnego zdrowia, bo oddychać powietrzem naszych pokoi szkolnych przez 9 miesięcy nie mógłby pierwszy lepszy profan. 
Odwrotna strona medalu pieczołowitości rodzicielskiej: z chwilą oddania dzieciaka do sokoły, ustaje wszelka troską i zainteresowanie się: co ono robi w szkole, jak się uczy, czy robi postępy, czy lekcye zadane odrabia, czy zawsze czyste idzie do szkoły itd. W pracy naszej ta właśnie bierność rodziców daje się nam bardzo we znaki; nieraz najusilniejsze starania nasze co do wyrugowania wad w dziecku, przestrzeganie używać brzydkich wyrazów i przekleństw, rozbija się o twardą skałę opieszałości rodzicielskiej i braku nadzoru nad dziećmi w domu. 
Szkoła powinna, między innemi, kształcić też i charakter dziecka, a spotykając się z wprost przeciwnemi głoszonym w szkole zasadom — jest bezsilna. 
W celu nawiązania ścisłego kontaktu rodziców ze szkołą, postanowiliśmy zapraszać ich co 3 lub 4 tygodnie na wspólne gawędy o wychowaniu dzieci. W tą niedzielę mamy właśnie takie pierwsze zebranie. Czy przyjdą, i jak przyjmą nasze przemówienie?... 
                                                                                                                                                                              Kazimiera Pińczykowska. 

niedziela, 2 lutego 2020

76. rocznica bitwy pod Marysinem

2 lutego 1944 r. cześć żołnierzy z oddziału 621 ds. zrzutów ppor. Aleksandra Sarkisowa "Szarugi", pod dowództwem pchor. Apolinarego Repsa ps. Żegota, wędrowała w kierunku Łęcznej, gdzie pod Kijanami wyznaczone było miejsce kolejnego zrzutu.
Ze względu na trudne warunki pogodowe i zmęczenie zatrzymali się w Marysinie na nocleg. Tam zaskoczyło ich niemieckie wojsko. Zaczęła się strzelanina, w wyniku której zginęło kilkunastu partyzantów, wielu zostało rannych, oddział musiał się wycofać.
Mieszkańcy Marysina zostali dotknięci represjami za udzielenie schronienia partyzantom.

 W 1991 roku w Marysinie odsłonięto obelisk upamiętniający tamte wydarzenia - na uroczystości byli obecni żołnierze "Szarugi" i sam Aleksander Sarkisow.

O godzinie 12.30 dnia 02.02.2020 w kościele parafialnym pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa Męczennika przy ul. Zbożowej w Lublinie odprawiona została msza święta w intencji ofiar bitwy, uczniowie Szkoły Podstawowej w Snopkowie przygotowali cześć artystyczną.
Uczestnicy uroczystości udali się pod pomnik w Marysinie w celu złożenia wiązanek oraz zapalenia zniczy. Delegacje biorące udział: Poseł na Sejm RP ziemi lubelskiej Przemysław Czarnek z rodziną, przedstawiciele władz wojewódzkich, miasta Lublina, gminy Jastków, kombatantów, harcerzy, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Związku Piłsudczyków, Związku Strzeleckiego, Związku Oficerów Rezerwy RP, Stowarzyszenia Odra-Niemen i inni..

Dziękujemy za zaproszenie.