profilki

środa, 15 stycznia 2020

Wrześniowe lotnisko polowe w Woli Gałęzowskiej

Po zajęciu Czechosłowacji przez wojska niemieckie i utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw w marcu 1939 r., czescy żołnierze i piloci, którzy nie pogodzili się z porażką, masowo przedostawali się przez nieuszczelnioną jeszcze granicę na terytorium Polski. Niektórzy przylatywali na pokładzie swoich samolotów, jak np. 7 czerwca 1939 r. - 8 lotników służących w 64 Eskadrze 3 Pułku Lotniczego w 4 samolotach. Większość czeskich pilotów i mechaników udała się do Francji, aby tam walczyć z Niemcami. Natomiast ok. 190 pozostało w Polsce. 1 sierpnia wcielono ich do polskich oddziałów i skierowano na przeszkolenie w Centrum Wyszkolenia Lotniczego Nr 1 w Dęblinie. Kilku Czechów przydzielono do Eskadry Ćwiczebnej Obserwatorów Szkoły Podchorążych Lotnictwa pod dowództwem kpt. pil. Jana Hryniewicza, w której zapoznawali się z typami samolotów używanymi w polskim lotnictwie. Po ogłoszeniu mobilizacji przez polski rząd w szeregi lotnictwa wcielono 93 lotników czechosłowackich, a dalszych 97 oczekiwało na przydział w ośrodkach w Bronowicach Małych koło Krakowa i Leśnej.

Czechosłowacka Eskadra Rozpoznawcza organizowała się 4 września na lotnisku polowym w Górze Puławskiej. Jej dowódcą mianowano kapitana sztabowego pilota Bohumila Liske. Oficerem łącznikowym został por. obs. Alfons A.S. Nowak z Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa nr 1. W czasie bombardowania lotniska dęblińskiego został ranny kpt. pil. Bohumil Liska. Ze względu na odniesione rany eskadrą faktycznie dowodził por. obs. A. Nowak. Eskadra oprócz zadań bliskiego rozpoznania wykonywała loty łącznikowe i kurierskie. Po uformowaniu się eskadry w jej składzie znalazło się ośmiu lotników: kpr. pil. Imrich Gablech, plut. mech. Frantisek Knotek, kpr. pil. Josef Kana, kpr. mech. Josef Rehak, kpr. pil. Josef Lazar i st. szer. Karol Walach , którzy przylecieli wcześniej na swych samolotach, oraz 13 przeszkolonych lotników: sierżanci piloci: J. Vekal, J. Mokrejs, V. Murcek, K. Richter, V. Smrcka, plutonowi piloci: J. Dobrovolny, D. Kestrel, Josef Frantisek, T. Motycka, M. Pavlovic, Z. Skarvada oraz kaprale piloci: J. Alenka, J. Vychnis.
Stan eskadry wynosił około 60 osób personelu latającego oraz odpowiednią liczbę członków obsługi naziemnej. Eskadrze przydzielono dziesięć samolotów liniowych Potez XXV-A2 i trzy szkolno-turystyczne RWD-8.


Kolejne miejsca lądowania części eskadry to lądowisko położone między wsiami Kierz i Zagórze obok Bełżyc. Na nim, po przymusowym lądowaniu z braku benzyny, w nocy spędzonej przy samolocie, 8 września zginął plut. obs. Vaclav Pesicka, omyłkowo zastrzelony przez policjanta przekonanego, że strzela do niemieckiego spadochroniarza. 
Rozkaz przełożonych z 7 września spowodował przemieszczenie eskadry na lądowisko w Woli Gałęzowskiej na południe od Bychawy. Z niego prawie przez sześć dni piloci i obserwatorzy wykonywali zadania rozpoznania wojsk niemieckich na korzyść Armii „Lublin” i 10 Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej pułkownika Stefana Roweckiego oraz dostarczali rozkazy do jednostek i związków taktycznych.
Intensywność działań bojowych spowodowała dużą niesprawność samolotów. Porucznik Nowak meldował o utrudnieniach kpt. dypl. Ryszardowi Referowskiemu, który wysłał na lądowisko dwudziestoosobowy zespół techniczny. 
Ppor. tech. Tadeusz Hajduczek, dowódca grupy technicznej, po usprawnieniu maszyn 11 i 12 września dostał kolejne zadanie przemieszczenia się na lądowisko Wojnica położone blisko Włodzimierza Wołyńskiego. Udało mu się dotrzeć tylko w okolice Zamościa i został zmuszony zawrócić w stronę Piask Luterskich. 
Eskadra z grupą techniczną nigdy więcej się nie spotkały. 
Strategiczne położenie wojsk polskich znacznie się pogorszyło, gdy wojska niemieckie przekroczyły środkową Wisłę. Intensywne działanie lotnictwa niemieckiego stworzyło silne zagrożenie dla eskadry. 
Sytuacja ta spowodowała, że wieczorem 12 września por. obs. A. Nowak otrzymał rozkaz jej przemieszczenia na kolejne lądowisko – Kiwerce koło Kowla. 


Start nastąpił o 4.30 w nocy w gęstej mgle samolotami nieprzystosowanymi do lotów w takich warunkach. Nic więc dziwnego, że w jego trakcie załogi pogubiły się; jedni lądowali przymusowo, uszkadzając trzy samoloty, inni na lotniskach polowych w Postupelu, Wydrzyńcach, Łucku i Krymnie. Na szczęście nikt nie zginął. 

Podczas podchodzenia do lądowania samolot Potez XXV w Łucku, pilotowany przez sierż. pil. Vilema Murcka, został ostrzelany przez naszą OPL. Pilot lekko rany wylądował na lotnisku. 
Por. obs. A. Nowak wraz z st. sierż. Ladislavem Bobkiem wylądowali w pobliżu stacji kolejowej obok Krymna. Z miejscowości tej porucznik Nowak wyjechał pociągiem do Kowla po dalsze rozkazy. Po powrocie załogi trzech uszkodzonych samolotów wysłał pociągiem do Kowla. 
15 września, gdy warunki atmosferyczne poprawiły się, por. A. Nowak wraz z pilotem L. Bobkiem samolotem Potez XXV przelecieli na lotnisko Kiwierce w pobliżu Kowla, gdzie w Komendzie Garnizonu st. sierż. Ladislav Bobek otrzymał zaświadczenie o służbie w lotnictwie polskim. 
Kilka sprawnych samolotów eskadry wykonało wiele wylotów rozpoznawczych na rzecz dowódcy obrony Łucka gen. bryg. Piotra Skuratowicza, któremu eskadra została podporządkowana. 
17 września przeleciała ona na lotnisko polowe pod Tarnopolem. 21 września podczas przymusowego lądowania został ranny porucznik Josef Schnal. 
Tymczasem Armia Czerwona zablokowała drogi do Rumunii, a piloci czechosłowaccy nie zamierzali wojować z Rosjanami. 22 września 1939 roku Czechosłowacka Eskadra Rozpoznawcza zakończyła swe działania bojowe w Tarnopolu i została internowana przez Rosjan. 
Kilku pilotów polskich i część personelu technicznego, wraz z por. obs. A. Nowakiem, podjęło decyzję, aby przedostać się do Rumunii.

Samoloty nie posiadały uzbrojenia, więc zdarzało się że zabierano na pokład granaty, i zrzucając je atakowano pozycje wroga.
Eskadra w okresie swego istnienia od 4 do 22 września wykonała około 400 lotów bojowych na rzecz wojsk polskich.
Po internowaniu w Rumuni, większość Czechów przedostała się na zachód, aby kontynuować walkę. 
Plutonowy Josef Frantisek walczył póżniej w polskim Dywizjonie 303 w Bitwie o Anglię.
Dzięki swojej skuteczności w walce kilkakrotnie otrzymał propozycję przejścia z Dywizjonu 303 do jednego z czechosłowackich dywizjonów lotniczych działających na terenie Wielkiej Brytanii. František konsekwentnie odmawiał jednak, odpowiadając, że jest Polakiem.